Około 7-10 tys. zł miesięcznie można zarobić, najmując się do pracy sezonowej na akord - wynika z informacji Gremi Personal. Najwięcej ofert takiej pracy jest w turystyce, ogrodnictwie Piotr KrzyżanowskiOd 10 do 19 tys. zł netto – tyle zdaniem Polaków powinna zarabiać osoba, którą można już uznać za zamożną. W porównaniu z innymi europejskimi krajami, w Polsce takich osób wciąż jest stosunkowo niewiele. Biorąc jednak pod uwagę, że nasze społeczeństwo stopniowo się bogaci, można liczyć, że z każdym rokiem grono to będzie zamożności są przede wszystkim zgromadzony lub odziedziczony majątek oraz wysokie, stałe zarobki. O jakich kwotach mowa? Światło na tę kwestię rzucają niektóre badania, analizujące sytuację finansową osób dobrze sytuowanych. Według autorów cyklicznego raportu KPMG, zamożny Polak to taki, którego miesięczny dochód brutto jest wyższy od 7,1 tys. zł. To oznacza, że co miesiąc na jego konto powinno wpływać minimum 5 tys. zł. Jak szacują autorzy raportu, w minionym roku po raz pierwszy w Polsce liczba takich osób przekroczyła milion. Deutsche Bank postanowił sprawdzić, jak to widzą sami Polacy – z uwzględnieniem opinii tych, którzy sami mogą za osoby zamożne Roku Kujaw i Pomorza 2017. Oto zwycięzcy [lista, zdjęcia]Kowalski jako zamożnyNajnowsze badanie Deutsche Bank pokazało, że w ocenie 39 proc. respondentów, zamożny to ten, którego konto zasila co miesiąc kwota od 10 do 19 tys. zł netto. Co ciekawe, co czwarty jest zdania, że aby uchodzić za dobrze sytuowanego, wystarczy miesięczny dochód w wysokości od 5 do 10 tys. zł na rękę. – W opinii znacznej części społeczeństwa osoba zamożna powinna zarabiać co najmniej trzy do pięciu razy więcej niż średnia krajowa – mówi Monika Szlosek, dyrektor Bankowości Detalicznej i Inwestycyjnej, Deutsche Bank. – Te kwoty z biegiem czasu z pewnością będą się zwiększać, szczególnie teraz, kiedy presja płacowa jest coraz bardziej odczuwalna w wielu firmach. Równocześnie badanie pokazało, że wciąż jeszcze jesteśmy społeczeństwem na liczba Polaków o wysokich dochodach nadal jest niewielka, jeśli porównamy ją z innymi krajami europejskimi. Przykładowo w Niemczech średnie wynagrodzenie wynosi 3,9 tys. euro brutto. W Polsce jest to kwota, która – jak pokazały wyniki badania – pozwala już zaliczać się do kategorii zamożnych.– Warto zauważyć, że dochody przekładają się na wartość majątku gospodarstw domowych. W Polsce majątek netto jest nierównomiernie rozłożony w populacji gospodarstw domowych, a jego silną koncentrację obserwujemy w zbiorowości gospodarstw najbardziej majętnych. 10 proc. tych najbardziej zasobnych posiada około 41 proc. całkowitego majątku netto gospodarstw domowych, podczas gdy majątek 20 proc. najmniej zasobnych to jedynie niewielka część (1 proc.) majątku wszystkich gospodarstw domowych1. To tłumaczy zróżnicowane podejście do poziomów stanowiących o wyobrażeniu zamożności, szczególnie że nasi badani to także osoby o ponadprzeciętnych dochodach – ocenia prof. Małgorzata Bombol ze Szkoły Głównej Handlowej, ekspert Deutsche Kujawach i Pomorzu znów przybyło milionerów!Zamożny o sobieDeutsche Bank przyjrzał się również dokładniej osobom dobrze sytuowanym, o dochodach przekraczających 7 tys. zł netto miesięcznie. Wynik badania może być zaskakujący. W ich przypadku opinie nie różnią się za bardzo od tych, wyrażonych przez ogół społeczeństwa. Także ich zdaniem zarobki zamożnego mieszczą się w granicach 10 a 19 tys. zł. Takiej odpowiedzi udzieliło 41 proc. badanych. – Mimo tego podobieństwa, widać wyraźnie, że im wyższy dochód, tym większa skłonność do przesuwania w górę granicy, od której postrzegamy zamożność – ocenia Monika Szlosek, Dyrektor Bankowości Detalicznej i Inwestycyjnej, Deutsche Bank. – Osoby o ponadprzeciętnych zarobkach częściej podawały wyższy przedział kwot. Prawie co czwarty wskazywał na kwoty między 20 a 49 tys. zł, podczas gdy wśród ogółu takich odpowiedzi udzieliło blisko 15 proc. – wyjaśnia Monika zamożne, mając możliwość odkładania większych nadwyżek finansowych, chętniej budują kapitał na przyszłość. I choć w swoich decyzjach finansowych są podobni do ogółu społeczeństwa i często wybierają proste i bezpieczne rozwiązania, to jednak chętniej inwestują. Jak pokazują dane NBP, swój majątek netto Polacy lokują głównie na depozytach bankowych. Zgromadzili na nich 738 mld zł. Kwota, jaką przeznaczyli na produkty inwestycyjne, wyniosła 528 mld pokazują najnowsze dane, Polacy przekonują się do inwestowania w fundusze. W ciągu całego 2017 r. liczba osób lokujących swoje pieniądze w rozwiązania krajowych TFI zwiększyła się o 150 To największy wzrost w ujęciu rocznym od ponad dekady. Alternatywą dla funduszy są inwestycje w akcje na giełdzie. Ci, którzy posiadają większy kapitał, mogą wybrać obligacje korporacyjne. Ze względu na niskie stopy procentowe, Polacy chętniej też kierują swoje kroki na rynek nieruchomości. Zwrot z inwestycji w lokale waha się średnio od 4 do 6 proc. więcej zarabiamy, tym częściej też chcemy się zabezpieczyć finansowo z myślą o emeryturze. Oszczędzanie na ten cel powinno być szczególnie ważne dla zamożnych, którzy prowadzą własną działalność. Są oni jedną z grup zagrożonych gwałtownym pogorszeniem się standardu życia po zakończeniu aktywności zawodowej. Na rynku jest dostępnych wiele rozwiązań przeznaczonych do długoterminowego oszczędzania. Jedno z nich to instrumenty oferowane w ramach III filaru – IKE i IKZE, które mogą mieć formę przykładowo długoterminowych lokat, funduszy inwestycyjnych czy rachunków maklerskich. Wiążą się one z dodatkowymi przywilejami podatkowymi. Mimo korzyści, Polacy rzadko sięgają po te narzędzia. Na koniec minionego roku IKE miało zaledwie 5,8 proc. liczby osób pracujących, IKZE jeszcze mniej, bo tylko 4,2 Kujawsko-Pomorskiem przybyło milionerów! 126 w rok. Rekord! Gdzie mieszkają?Niezależnie od tego, czy oszczędzamy w ramach III filaru, czy poza nim, kluczowym kryterium powinno być zorientowanie się na długofalowe odkładanie nadwyżek. Do tego celu można wykorzystać plany regularnego oszczędzania, w przypadku których odkładamy określoną kwotę w dłuższej perspektywie, a po zakończeniu aktywności zawodowej możemy wypłacić całość odłożonego kapitału wraz z ofertyMateriały promocyjne partnera
\n jak zarobic 10 tys
Z kolei para, aby otrzymać "kredyt 2 proc." na 600 tys. zł będzie musiała miesięcznie wykazać wspólny dochód rozporządzalny w kwocie co najmniej 10 335 zł i dysponować 20 proc. wkładem 130 tysięcy złotych stracili dwaj mężczyźni, którzy byli przekonani, że inwestują na rynku kryptowalut. Zaufali oszustom, podającym się za konsultantów. Do gorzowskich policjantów zgłosili się mężczyźni, którzy zostali oszukani. W obu przypadkach chodziło o rynek kryptowalut. - Pierwszy z nich dowiedział się, że czeka na niego 10 tysięcy złotych, które zarobił na inwestycjach. Mężczyzna rzeczywiście próbował w przeszłości swoich sił na rynku kryptowalut, ale bez powodzenia. Kiedy więc usłyszał, ze może odebrać pieniądze, wzbudziło to jego zainteresowanie - podkomisarz Grzegorz Jaroszewicz z Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim. - Rzekomy konsultant przekazywał instrukcje, które skutkowały uzyskaniem dostępu do konta i wykonaniem przelewów na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Niestety zapewnienia o szybkim powrocie pieniędzy na konto wraz z wcześniej zaoferowaną kwotą nie miały pokrycia w rzeczywistości. Po zakończonej rozmowie okazało się, że na koncie nie ma ponad 50 tysięcy złotych mieszkaniec z podgorzowskiej miejscowości skusił się na inwestycje w kryptowaluty po propozycji przedstawionej mu przez telefon. Miały być szybkie zyski sięgające kilkudziesięciu procent. Konsultant namawiał do okazyjnych wpłat. Pokrzywdzony wykonywał instrukcję i przelewał pieniądze. W aplikacji miał podgląd na konto z zyskami z inwestowania, teoretycznie mógł nimi zarządzać. Kiedy jednak chciał wypłacić środki, okazało się, że przelew jest w toku. Nigdy jednak nie dotarł na konto bankowe. Nie można było też skontaktować się z rzekomą firmą. Mężczyzna stracił ponad 80 tysięcy przypominają, by dokładnie sprawdzać, komu powierzamy nasze oszczędności. Kilkanaście minut poświęconych na weryfikację może uchronić przed stratami. Nigdy nie mamy bowiem pewności, czy osoba, z którą rozmawiamy przez telefon, jest tym, za kogo się na InPost. Dostałeś takiego SMS-a? Natychmiast go skasuj!Zielonogórzanie byli pewni, że inwestują w kryptowaluty. Stracili 200 tys. złPolecane ofertyMateriały promocyjne partnera Jak zarobić 10 000 $ miesięcznie na pasywnym dochodzie? Dochód pasywny to dochód, który zarabiasz z rzeczy, nad którymi aktywnie nie pracujesz, lub czegoś, co nie wymaga od ciebie pracy. Ciężka praca, aby zarobić pieniądze i zakup domu do zamieszkania nie wiąże się z zarabianiem pasywnego dochodu, ale jeśli wynajmujesz ten sam Anna Sułek, współwłaścicielka Kondrat Wina Wybrane 10 000 zł To nie są duże pieniądze, ale wystarczające, by zainwestować w biznes internetowy. Jako matka samotnie wychowująca dziecko zawsze myślałam o tym, że brakuje mi portalu, który skupiałby oferty różnych firm organizujących wyjazdy i atrakcje dla singli z dziećmi. Biura podróży zazwyczaj proponują wyjazdy 2+1 albo 2+2, a jeśli chcemy wyjechać same z dzieckiem, musimy za nie płacić jak za dorosłego. Myślę, że czas coś z tym zrobić. Tego typu portal mógłby pomóc wielu rodzicom (nie tylko samotnym), bo przecież nie zawsze wyjeżdżamy całą familią – czasem tylko jeden z rodziców ma czas, by zabrać pociechę na wakacje. Często też szukam miejsc, w których mogłabym się spotkać z koleżankami, a dzieci miałyby w tym czasie zapewnione jakieś atrakcje. Zwykle robię to przez wyszukiwarkę – a taki portal pozwoliłby mi zaoszczędzić czas. Anna Sułek Fot.: Piotr Waniorek / 50 000 zł Społeczeństwo się starzeje, a my mamy coraz mniej czasu dla rodziców. Wielu z nas mieszka z dala od nich i nie jest w stanie pomóc w prozaicznych rzeczach, jak zakupy czy pójście do lekarza. W dodatku starsi ludzie często potrzebują opieki pielęgniarskiej. Portal „Pomocna dłoń” mógłby pomóc nam znaleźć szybkie wsparcie dla rodzica, babci czy dziadka. Ułatwiłby umawianie wizyt pielęgniarek czy zweryfikowanych opiekunek w różnych miastach. Pomagałby też w aktywizacji zawodowej kobiet, które wypadły z rynku pracy. Na portalu powinien być podział na miasta, profesje (na wzór portalu Znany Lekarz) czy dostępność. Niezbędna jest możliwość opłaty przez internet albo na miejscu. Najtrudniejsze jest stworzenie bazy, lecz kto powiedział, że biznes buduje się łatwo? 50 tys. zł na start powinno wystarczyć, a potem można się posiłkować dotacjami na innowacyjne projekty, crowdfundingiem czy funduszami inwestycyjnymi. 100 000 zł Po reformie Anny Zalewskiej szkoły państwowe są tak przepełnione, że świetlice stały się zwykłą przechowalnią dzieci. Od znajomych rodziców wiem, że panuje w nich chaos, dzieci nie mają możliwości odrobienia pracy domowej, skorzystania z dodatkowych lekcji, pobawienia się czy po prostu odpoczynku. Przydałaby się prywatna świetlica, jak najbliżej szkoły i oferująca odbiór dzieci, która byłaby alternatywą dla wielu rodziców. Zwłaszcza tych, których nie stać na prywatną edukację czy wynajęcie niani, lecz nie chcą, by ich dzieci ślęczały nad smartfonami w „przechowalniach”. Mam w głowie plan, jak taką placówkę zbudować, jednak wszystkich szczegółów nie mogę zdradzić, ponieważ poważnie myślę o tym biznesie. CV: Anna Sułek Finansistka rozsmakowana w winie. Absolwentka finansów i bankowości w Szkole Głównej Handlowej oraz MBA na Politechnice Warszawskiej. Przez wiele lat robiła karierę w bankowości: pracowała w ING, mBanku i Raiffeisenie. Gdy na swojej zawodowej drodze spotkała Marka Kondrata, byłego aktora i winiarskiego pasjonata, postanowiła się przebranżowić. Od 2012 roku jako dyrektor zarządzająca rozwija firmę Kondrat Wina Wybrane, a od 2019 roku jest także współwłaścicielką tego biznesu. Diana Koziarska, współzałożycielka Smok Ventures 10 000 zł Zawsze warto jest inwestować w swoją edukację. Mając 10 tys. zł, najpierw określiłabym, które umiejętności są kluczowe dla mojego rozwoju i kto jest cenionym ekspertem w interesującej mnie dziedzinie, a następnie wzięłabym udział w szkoleniu lub indywidualnym mentoringu u takiej osoby. Szukałabym kogoś spoza Polski, by móc zacząć wdrażać lokalnie dobre zagraniczne praktyki. Diana Koziarska Fot.: Piotr Małecki 50 000 zł To dobra kwota, by rozpocząć naukę inwestowania w praktyce. Podzieliłabym te środki na pół i przeznaczyła na dwa rodzaje inwestycji w spółki znajdujące się na skrajnych etapach rozwoju – dojrzałe i takie, które dopiero budują swoje produkty. To pozwoliłoby zrozumieć, co w obu tych przypadkach jest ważne, a także jak się czujemy w różnych rodzajach inwestowania. 25 tys. zł przeznaczyłabym na crowdfunding udziałowy na platformie typu Beesfund, wspierając powstające firmy. Resztę zainwestowałabym w biznesy notowane na giełdzie. W przypadku tych drugich decyzje inwestycyjne podejmuje się na podstawie danych (analizy historii ich działania i wieloletnich wyników), czyli inaczej niż w przypadku firm będących dopiero na początku swojej drogi. Postawiłabym na spółki technologiczne albo gamingowe, ponieważ to one najszybciej zwiększają swoją wartość, a polscy producenci gier są w światowej czołówce. 100 000 zł Taką kwotą można wesprzeć obiecujący start-up na wczesnym etapie rozwoju. Są to inwestycje wysokiego ryzyka z potencjalnie dużymi stopami zwrotu. A kiedy anioł biznesu cały kapitał lokuje w jednej firmie, ryzyko jest jeszcze większe. Dlatego dobrym pomysłem jest dywersyfikacja zagrożeń poprzez inwestycję w fundusz typu venture capital. Tego typu podmioty zbierają wkłady finansowe od inwestorów, a następnie inwestują środki w określoną liczbę firm. 100 tys. zł to zwykle minimalny wkład w małym funduszu VC (z kapitalizacją sięgającą 50 mln zł), a więc też dobra kwota na start tego typu działalności inwestycyjnej. Szukając odpowiedniego funduszu, trzeba zwrócić uwagę na zespół zarządzający – przeanalizować jego historię działania i zastanowić się, czy ma dość umiejętności, by pomóc firmom z portfela wyskalować się i zwiększyć wartość. Zaangażowanie się w branżę VC poprzez fundusz daje także okazję na zbudowanie w niej swojej sieci kontaktów. CV: Diana Koziarska Jedna z najaktywniejszych młodych kobiet budujących polski ekosystem start-upowy. Wraz z Borysem Musielakiem rozwijała hub start-upowy ReaktorWarsaw, stworzyła też program preakceleracyjny ReaktorX. Po kilku latach wspólnicy uruchomili – z amerykańskim inwestorem polskiego pochodzenia Paulem Bragielem – fundusz Smok Ventures. Przy jego pomocy zamierzają zainwestować 46 mln zł (80 proc. sfinansował Polski Fundusz Rozwoju), by pomóc najbardziej obiecującym rodzimym start-upom z sektora gamingowego, AI, AR, VR, fintech, martech czy blockchain. Ich pierwszą inwestycją jest SmartHotel, system komunikujący gości hotelowych z recepcją. Patrycja Rogowska-Tomaszycka, członek zarządu Provident Polska 10 000 zł Nie od dziś wiadomo, że języka obcego najłatwiej nauczyć się w kraju, z którego on pochodzi. Podobnie jest z tańcem. Dlatego 10 tys. zł zainwestowałabym w naukę flamenco w Andaluzji. Ta rytmiczna i ekspresyjna muzyka jest tam obecna na każdym przyjęciu, na każdej fieście. Chciałabym poprzez taniec i pełną temperamentu muzykę poznać przynajmniej cząstkę iberyjskiej tradycji. Wiem, nie jest to typowo biznesowy ruch, ale należy go traktować jako inwestycję w siebie. Ona przyniesie zwrot w wymiarze innym niż finansowy. W tym przypadku będą nim niezapomniane wspomnienia i przeżycia, w które na pewno warto i należy inwestować. 50 000 zł Jestem zwolenniczką odpowiedzialnego pomnażania oszczędności. Lecz z jednej strony, w dynamicznie zmieniającej się gospodarce odkładanie do skarpety nie zawsze się sprawdza. Z drugiej, rozumiem obawy przed inwestowaniem – afery związane z nieuczciwymi praktykami odcisnęły piętno na rynku finansowym, zwiększając nieufność wobec firm. Pojawiają się także przestępcy wyłudzający pieniądze online. Czyhają głównie na te osoby, które dopiero uczą się nowych technologii. Dlatego chętnie zainwestowałabym w przejrzystą aplikację mobilną, która ułatwiłaby przeciętnemu Kowalskiemu poruszanie się wśród sprawdzonych produktów i usług finansowych oraz bezpieczne inwestowanie. Która uchroniłaby go przed podmiotami próbującymi dorobić się w nieuczciwy sposób. Chciałabym, by taka aplikacja była przyjazna dla każdego: zarówno dla młodej osoby zbierającej pierwsze doświadczenia w oszczędzaniu, jak i dla starszych, stawiających pierwsze kroki w cyfrowym świecie. Patrycja Rogowska-Tomaszycka Fot.: Adam Tuchliński 100 000 zł Wiele uwagi – i słusznie – poświęca się problematyce równości płci w miejscu pracy. Wciąż jest jednak miejsce na oddolną, społeczną aktywność ukierunkowaną na wsparcie kobiet w trudnej sytuacji życiowej. Żeby ułożyć życie na nowo, potrzebują nie tylko pomocy materialnej czy mieszkaniowej, lecz również profesjonalnej aktywizacji zawodowej, szkoleń czy mentoringu. Dlatego przeznaczyłabym 100 tys. zł na fundację, która wspiera kobiety pragnące stanąć na nogi i wrócić na rynek pracy. Sprawiającą, że nie czują się samotne w trudnych chwilach i są w stanie udźwignąć ciężar nowych wyzwań. CV: Patrycja Rogowska-Tomaszycka Menedżerka specjalizująca się w prawie i finansach, absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Zaczynała w Związku Banków Polskich, potem przez pięć lat była ekspertką w departamencie prawnym Konfederacji Lewiatan. Do Providenta trafiła w połowie 2012 roku, obejmując stanowisko dyrektora biura public affairs. Dziś zarządza pionem korporacyjnym, odpowiada za public affairs, PR, CSR i komunikację wewnętrzną; jest też członkiem zarządu. Ponadto od lutego 2019 roku jest dyrektorem corporate affairs regionu północnego (Polska i Czechy). Wiceprezes Związku Pracodawców Instytucji Finansowych Konfederacji Lewiatan. jak zarobic na 10 tys. zl ? - Grupy dyskusyjne w eGospodarka.pl - dyskusja na Grupach dyskusyjnych w eGospodarka.pl w artykułach eGospodarka.pl w poradach we wzorach dokumentów w ofertach pracy w przetargach w ofertach nieruchomości w bazie adresowej firm w katalogu WWW w grupach dyskusyjnych #41 Napisany 25 marzec 2006 - 10:25 Hard2corE Wiek: 34 Płeć:Mężczyzna Staż [mies.]: 60 Ponawiam pytanie :/ A ile najwiecej zdazylo sie "nie remisow"? Chyba dojsc do 10 stawki jest nie mozliwe.. ? 0 Wróć do góry #42 Napisany 25 marzec 2006 - 10:30 BalloO Wiek: 36 Miasto:Łódź Staż [mies.]: 22 niestety jest to mozliwe, ja doszedlem do 11 losowania bez remisu, ale na szczescie nie zdarza sie to czestto [moze i szkoda] 0 Wróć do góry #43 Napisany 25 marzec 2006 - 15:28 JuNiOrWB3 Wiek: 35 Płeć:Mężczyzna Miasto:Bydgoszcz Staż [mies.]: 17 #44 Napisany 25 marzec 2006 - 19:39 freek-f1 Wiek: 19 Płeć:Kobieta Miasto:.................... teraz to za 5 zł Cie zabiją a za 20 tysięcy to juz napewno.... 0 Wróć do góry #45 Napisany 27 marzec 2006 - 23:32 świras Wiek: 34 Miasto:Katowice Staż [mies.]: 17 #46 Napisany 28 marzec 2006 - 09:04 BalloO Wiek: 36 Miasto:Łódź Staż [mies.]: 22 musisz sie liczyc z tym ze bedziesz musial obstawiac 12-15 kolejek bez wyganej a to juz są bardzo grube peniadze nie polecam, chyba ze masz odlozone na zaklady 0 Wróć do góry #47 Napisany 28 marzec 2006 - 12:57 JOŁEK Wiek: 36 Płeć:Mężczyzna Miasto:KRAKÓW sniły mi sie dzisiaj liczby multi lotka ze ogladałem losowanie : 2,24,56,73,11 .. wiecej nie pamietam 0 Wróć do góry #48 Napisany 28 marzec 2006 - 16:09 freek-f1 Wiek: 19 Płeć:Kobieta Miasto:.................... sniły mi sie dzisiaj liczby multi lotka ze ogladałem losowanie : 2,24,56,73,11 .. wiecej nie pamietam ale ile wygram???? bo jak poniżej miliona to nawet nie gram 0 Wróć do góry #49 Napisany 28 marzec 2006 - 20:49 BalloO Wiek: 36 Miasto:Łódź Staż [mies.]: 22 w multilotku to napewno milion wygrasz... 0 Wróć do góry #50 Napisany 28 marzec 2006 - 23:35 freek-f1 Wiek: 19 Płeć:Kobieta Miasto:.................... w multilotku to napewno milion wygrasz...nawet bym nie chciał <_< po co mi milion <_< 0 Wróć do góry #51 Napisany 29 marzec 2006 - 12:07 JOŁEK Wiek: 36 Płeć:Mężczyzna Miasto:KRAKÓW #52 Napisany 29 marzec 2006 - 19:20 luniz1 Wiek: 39 Płeć:Mężczyzna Miasto:Bydgoszcz Staż [mies.]: sporo ja wiem jak mozna zarobic no moze nie 10 tys na raz ale na miecha spokojnie ok 5 tys i to legalnie ale na forum raczej nie moge o tym z was by mogł bomotywacje to widze ze macie pozdrawiam 0 Wróć do góry #53 Napisany 29 marzec 2006 - 20:24 BalloO Wiek: 36 Miasto:Łódź Staż [mies.]: 22 hehe luniz1, nodisrespect ale tak to sobie kazdy potrafi napisac ze wiem jak zarobic pierwszy milion ale nie powiem... jak juz podajecie jakis sposob to pewnyi legalny, nie robcie spamu 0 Wróć do góry #54 Napisany 29 marzec 2006 - 22:22 KO. Wiek: 35 Płeć:Mężczyzna Miasto:Żory Staż [mies.]: sezon #55 Napisany 29 marzec 2006 - 22:59 freek-f1 Wiek: 19 Płeć:Kobieta Miasto:.................... Wiem ale nie powiem jak zarobic 11 grubych baniek obstawic na remis ???? 0 Wróć do góry #56 Napisany 29 marzec 2006 - 23:18 KO. Wiek: 35 Płeć:Mężczyzna Miasto:Żory Staż [mies.]: sezon Tajemnica nie no jaja sobie robie przeciez. to byl taki zarcik... czyt. posty wyzej :D 0 Wróć do góry #57 Napisany 29 marzec 2006 - 23:31 freek-f1 Wiek: 19 Płeć:Kobieta Miasto:.................... wiem ze to był zart....a nawet jakbys juz miał taki sposób to wątpie w to ze bys go udostępnił na forum... 0 Wróć do góry #58 Napisany 30 marzec 2006 - 09:46 JOŁEK Wiek: 36 Płeć:Mężczyzna Miasto:KRAKÓW jak chodzi tylko o 10 tys. to mysle ze pare ukłonow w strone JOŁKA powinno wystarczyc 0 Wróć do góry #59 Napisany 30 marzec 2006 - 18:44 luniz1 Wiek: 39 Płeć:Mężczyzna Miasto:Bydgoszcz Staż [mies.]: sporo no ale panowie ja wam powaznie mowie z tym sianem a forum nie jest do tego miejscem zeby dyskutowac o takiej kasie 0 Wróć do góry #60 Napisany 01 kwiecień 2006 - 13:48 świras Wiek: 34 Miasto:Katowice Staż [mies.]: 17 oj BalloO cos sie zle dzieje zaczalem grac i od tego czasu nie bylo w ML 0 (czyli 10 dni)chyba bedzie nowy rekord a mi sie kasa skonczyla i musze u rodzinki pozyczac zeby chociaz dzisiaj wpadlo bede mial prima aprilis edit: nie wiem czy dobrze sprawdzilem ale ostatni remis byl 02-03? czyli miesiac temu (01-03 tez byl remis <_< ) Edytowany przez świras, 01 kwiecień 2006 - 14:20 . 0 Wróć do góry
  1. Վጮጾυጃιдр ը իጥի
  2. ቿጹгл ረаκакሲፗ ዙ
    1. Скотвιгል аጆ свепафεμ δθቃըбоሳሂму
    2. Փիደανей πዓхоլуρоወո зኝзвω
    3. Мևξиፐեпу врոст խճըպоቼአв
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu. Do artykułu: Od 4 do 40 tys. miesięcznie. Ile można zarobić w bankowości i ubezpieczeniach. Dyrektor sprzedaży bankowości przedsiębiorstw - tylko na tym stanowisku w branży bankowej i ubezpieczeniowej maksymalne wynagrodzenie przekracza barierę 40 tys. zł. Wynosi
Długie, ale ważne! Problem płacy minimalnej sprowadza sie do spostrzeżenia, że pewni ludzie zarabiają za mało na to, aby się utrzymać. Z tego powodu, powinien wtargnąć do gospodarki rząd i nakazać pracodawcom, aby zwiększyli płacę tak, by tym minimalnym wreszcie wystarczyło. 1. Na pytanie, ile człowiek musi zarobić, żeby mu wystarczyło, odpowiedzi nie ma. Arbitralnie ustanawia się jakieś minima, ale to nie rozwiązuje sprawy. Nawet milionerskie dziecko wie, że zawsze wszystkiego jest za mało. Mądrzy ekonomiści nazywają to zjawisko rzadkością dóbr, czyli faktem, że na tym świecie wszystkiego jest za mało, aby wystarczyło dla każdego[1]. Powyżej tej rzadkości nie podskoczysz, chyba że jednemu zabierzesz, drugiemu dołożysz – na co stać tylko państwo. Taka polityka od lat podnosi ludziom ciśnienie, obniża tempo gospodarcze i marnotrawi rzadkie zasoby. 2. Rząd może zatem podnieść płacę minimalną, nie jest jednak w stanie umożliwić ludziom, by zarobili tyle, ile by im wreszcie wystarczyło. Nie dość, że niewiele tym “minimalnym” pomaga, to na dodatek psuje całą gospodarkę i zaburza solidarność społeczną. Przymus oddziela bowiem wysokość zarobków pracownika od jego wydajności oraz/lub jakości pracy, co owocuje przeważnie zwolnieniem go z pracy i bezrobociem. Pracodawca nie może płacić zatrudnionemu u niego pracownikowi więcej niż wynosi wartość pracy tego ostatniego. Jeśli coś takiego ma miejsce, pracownika zwalnia. Jeśli nawet z jakiegoś ustawowego powodu nie daje się pracownika zwolnić, naraża on firmę, która musi go zatrudnić na stratę, co może doprowadzić do jej upadku. Tak źle, i tak niedobrze. Argument o tym, że przymus jest konieczny, gdyż w przeciwnym razie, pracodawca celowo zaniży wysokość pensji i oszuka pracownika też nie trzyma się kupy. 3. O wysokości pracy decyduje jej rynkowa wartość. Jeśli pracownik zarabia mniej niż wynosi rynkowa wartość jego pracy, odejdzie i zatrudni się u konkurenta, który chętnie zapłaci stawkę rynkową. Jeśli pracownik takiego konkurenta nie znajdzie, znaczyć będzie, że nie ma na rynku nikogo, kto zapłaciłby za jego pracę więcej niż obecny pracodawca, słowem, jego (pracownika) dotychczasowa stawka jest stawką rynkową. 4. Praca ludzka jest dobrem rzadkim. Ponieważ dodatkowo praca ta jest uciążliwością, a nawet przykrością, jej rzadkość jest stosunkowo duża. Właśnie z tego powodu, Ford podniósł swoim pracownikom stawkę dzienną o 150 procent, i dopiero wtedy stał się najbogatszym człowiekiem na Ziemi. Walmart i McDonald’s od lat płacą swoim pracownikom od 20-25 procent więcej niż wynosi stawka minimalna ustanawiana przez państwo[2], a mimo to – a właściwie: dzięki temu – mają jeden z najwyższych poziomów rentowności w amerykańskim biznesie. Jak chodzi o ścisłość, obaj ci najwięksi pracodawcy Stanów Zjednoczonych należą do najbardziej zaciekłych….zwolenników podniesienia płacy minimalnej[3]. 5. Nie można jednak sprowadzać problemu zarobków do zastępowania ludzi przez maszyny. Niskie zarobki są faktem i trzeba z nimi walczyć. Tyle, że nie politycznie, lecz ekonomicznie. Zacznijmy od odpowiedzi na, pytanie co zrobić, aby zarobić więcej? Może jeszcze nie tyle, ile uważa pan Kaczyński, czy prezes Walmart, lecz więcej, dużo więcej (na przykład 10 tysięcy miesięcznie!) niż zarabia dzisiaj słabo wykwalifikowany Kowalski. Odpowiedź jest prosta: trzeba pracować lepiej. Wiadomo przecież, że są ludzie, którzy zarabiają więcej od nas. Jeśli chcemy im dorównać przyjrzyjmy się, jak oni pracują, i co robią od nas lepiej. Oto, co się w wyniku takiej obserwacji najczęściej okazuje: że ci, którzy lepiej od nas zarabiają mają lepsze od naszego wykształcenie; że się systematycznie dokształcają; są pilniejsi w pracy od innych; są punktualni, a przynajmniej się nie spóźniają; starają się wykonywać nakazy, rozkazy, procedury; nie palą w pracy, nie piją, zamiast tego usprawniają swoją pracę; dbają o powierzone im miejsce pracy: materiały, maszyny, zadania, cele; są ambitni i pomysłowi, a także uprzejmi w stosunkach międzyludzkich; Jeśli mimo takiej postawy, pracodawca by nie docenił ich wysiłku i płacy im nie podniósł, należy czym prędzej od niego odejść. Chętnych na zatrudnienie kogoś, kto stara się i pracuje lepiej od innych jest bardzo wielu. Tacy ludzie nigdy nie są bezrobotni! Co zrobić, żeby zarabiać więcej? Trzeba zlikwidować masę regulacji utrudniających pracę, obciążających tę pracę licencjami, pozwoleniami, podatkami i innymi haraczami (ZUS, PIP, BHP etc.). Trzeba przestać karać ludzi za to, że pracują[4], szanować indywidualne umowy o pracę, likwidować przywileje oraz obowiązek przynależności do związku zawodowego. Szczególnie szkodliwe jest ustawodawstwo w postaci tzw. karty nauczyciela, karty kolejarza, górnika, odgórne normy pracy, licencje, permity, czy zakazy lub utrudnienia przy zatrudnianiu imigrantów, a zwłaszcza zwalniania z pracy wałkoni i szkodników. Nic tak nie poprawia atmosfery i dochodów, jak zdrowa konkurencja pozwalająca na to, by miejsce pracy przypadło lepszemu i bardziej wydajnemu pracownikowi, bo tylko wtedy produkt czy usługa, którą oni wytwarzają będzie dostępniejsza dla nas, dla jej konsumentów. Politycy, a zwłaszcza związkowcy są przekonani, że niska płaca jest skutkiem złośliwej, czy nieprzychylnej postawy pracodawcy, zasadniczo jednak jego chciwości i chytrości. Innymi słowy, gdyby tylko zmienić postawę i nastawienie pracodawcy, ludzie zarabialiby dużo więcej. Niestety, każdy sądzi według siebie. Żadnemu z tych darmozjadów nie przyjdzie do głowy, że wysokość płacy zależy od jej wartości, a konkretnie, od marginalnej wartości, czyli od tego, ile pracownik wyprodukuje plus zysk[5]. Trzeba pamiętać, że pracodawcy nie stać na dopłacanie do miejsca pracy w jego firmie. Tym bardziej, że może się to skończyć jej likwidacją, a wtedy wszystkie miejsca pracy mogą ulec likwidacji. I tak właśnie kończy gospodarka, w której przymus państwa i związków zawodowych dominuje nad swobodą zawierania umów, konkurencji i wolność wyboru. Jan M Fijor [1] Prócz wody słonej i powietrza, których jest pod dostatkiem i dlatego są za darmo. Pozostałych dóbr jest za mało i dlatego trzeba je reglamentować. [2] Z takiego samego powodu, brakuje w Polsce fachowców, którzy nierzadko zarabiają wielokrotność stawki urzędowej. [3] Jeśli stawka minimalna będzie za wysoka, firmy te zatrudnią roboty i automaty zastępujące pracę człowieka. Tylko bardzo zamożne korporacje na taki kosztowny wydatek stać. Inni konkurenci, albo zamkną swoje biznesy, albo będą piszczeć pod jarzmem wysokiej stawki minimalnej. [4] Taką karą jest na przykład, podatek progresywny, czyli podatek, którego udział procentowy rośnie wraz ze wzrostem zarobków i wydajności pracy. Są nią także wysokie stawki tzw. ubezpieczeń społecznych, hamujące ludzi przed samozatrudnieniem. [5] Zysk jest miarą sukcesu, dowodzi bowiem, że rynek jest w stanie zapłacić za pomysł, wysiłek i produkt wytworzony przez pracodawcę.
Przed świętami były wyceniane już na 406 zł za sztukę. Cała pula warta była więc w sumie blisko 312 tys. zł. Łatwo policzyć, że w 10 miesięcy można było zarobić w ten sposób Pełnoetatowy kierownik ds. obsługi klienta w firmie produkującej oprogramowanie podjął drugą pracę jako przedstawiciel handlowy Nadal pracuje 40 godzin tygodniowo, ale spodziewa się, że w tym roku zarobi dodatkowo około 40 tys. dolarów Pieniądze te zostaną przeznaczone na spłatę zadłużenia na kartach kredytowych, czesne za studia żony i oszczędności emerytalne Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Fayette Woods mówi, że potrzebuje dwóch miejsc pracy, by zrealizować swoje cele finansowe, które obejmują: opłacenie czesnego za studia żony, zaoszczędzenie na emeryturę w wieku 60 lat, nadążanie za spłatą rachunków w czasach, gdy inflacja utrzymuje się na wysokim poziomie już od czterdziestu lat. Woods wykonuje obie profesje w tych samych godzinach, a żaden z pracodawców nie wie o drugim. — W obecnej sytuacji ekonomicznej nie można utrzymać się z jednego dochodu — komentuje. Ze względu na ochronę prywatności, prosi, by jego nazwisko, jak i nazwy pracodawców pozostały anonimowe, choć tożsamość rozmówcy jest znana redakcji Insider. Woods, który jest pełnoetatowym kierownikiem w firmie zajmującej się oprogramowaniem, sprzedaje również meble dla sieci handlowej. To, że nie został przyłapany przez któregoś z szefów, zawdzięcza zdalnej formule pracy, którą umożliwiła pandemia. Czytaj także w BUSINESS INSIDER Pracując około 40 godz. tygodniowo i otrzymując wynagrodzenie za 60 godz., Woods spodziewa się, że w tym roku jego pensja wzrośnie o 40 tys. dolarów. Jak wynika z zestawień płac, którymi pochwalił się w redakcji Insidera, Woods jest na dobrej drodze, by zarobić w firmie programistycznej ponad 160 tys. dolarów, wliczając w to prowizję. Odkąd zaczął pracować w obu miejscach w listopadzie zeszłego roku, spłacił wszystkie długi na kartach kredytowych, a teraz z dodatkowo zarobionym kapitałem planuje rozpocząć własny biznes. Coraz więcej Amerykanów przekonuje się, że musi podążać drogą podobną do Woodsa, ponieważ koszty życia niebłagalnie rosną. Oprócz rekordowo wysokiej inflacji w ostatnim roku, ceny mieszkań, edukacji i opieki zdrowotnej wzrastają od dziesięcioleci. I chociaż Wielka Rezygnacja (red. trend masowego zwalniania się z pracy wśród Amerykanów) zmusiła firmy do podniesienia płac, po dziesięcioleciach stagnacji w pensjach jest to niczym kropla w morzu. Aby sprostać ciężkiej sytuacji, niektórzy pracownicy umysłowi potajemnie utrzymują dwie zdalne prace, przy czym wielu z nich zarabia od 200 tys. do 600 tys. dolarów rocznie, jak donosi Wall Street Journal. — Zatrudnienie w dwóch miejscach wydaje się ogromem pracy. Pierwszy miesiąc jest trudny, bo trzeba wypracować równowagę, ale kiedy już przejdziesz przez ten etap, wpadasz w rutynę — powiedział. Pozostała część artykułu pod materiałem wideo Czytaj też: Czterodniowy tydzień pracy bez utraty wynagrodzenia. Rusza największy na świecie program Sztuka wyboru drugiej pracy Woods zdał sobie sprawę, że praca w firmie programistycznej nie wypełnia jego 40-godzinnego tygodnia pracy i równie dobrze może poświęcić czas na zarabianie pieniędzy dodatkowo w innym miejscu. Mam 26 lat, nie posiadam wykształcenia wyższego, więc znalezienie dwóch stanowisk dających minimum 150 000 tys. rocznie jest niemożliwe. Chciałem zarabiać więcej, by móc inwestować i zacząć oszczędzać na przyszłość — dodał. Woods twierdzi, że są dwa czynniki, które należy wziąć pod uwagę przy wyborze drugiej pracy. Po pierwsze, upewnić się, że zadania wymagane w każdym z miejsc nie będą się na siebie nakładać. Ważne jest również, by druga praca nie była dużym obciążeniem i nie doprowadziła do wypalenia. Przerobił te lekcje na własnej skórze, kiedy to po raz pierwszy podjął drugą pracę. W listopadzie ubiegłego roku zatrudnił się na pół etatu w firmie analitycznej. Do jego obowiązków należało między innymi wykonywanie rozmów telemarketingowych w godzinach, które kolidowały z drugą pracą. — Zdałem sobie sprawę, że główną motywacją nie powinny być wyłącznie pieniądze. Chciałem też być szczęśliwy — wskazał. Dlatego w swojej obecnej kombinacji stanowisk, gdzie nie musi odbierać telefonów po godzinach, ceni równowagę między życiem zawodowym a prywatnym. Zdradził również, że jego system wydawał się najlepszym sposobem na radzenie sobie z wszech obecnie rosnącymi kosztami — w tym rekordowo wysokim czynszem w USA. Dodatkowa gotówka z firmy analitycznej pozwoliła Woodsowi na spłatę zadłużenia na karcie kredytowej — ponad 7000 dolarów zgodnie z danymi Insidera. Przed podjęciem drugiej pracy, jak twierdzi, był w stanie spłacać tylko comiesięczne odsetki. Dzięki dodatkowym dochodom w końcu zdołał zająć się długiem głównym. Druga praca oznacza również, że on i jego żona mogą sobie pozwolić na 4-pokojowe mieszkanie z czynszem wysokości 2 tys. dolarów. Dodatkowo, mając oszczędności, żyje im się łatwiej i bardzo komfortowo, zwłaszcza że posiadają dzieci. Uwolnij się od nadmiernej pracy — Zatrudnienie w dwóch miejscach wymagało przystosowania się, ale w końcu znalazłem swój rytm — informuje Woods Od 7:00 do 10:00 pracuje w firmie programistycznej. Od 10:00 do łączy obowiązki związane z oprogramowaniem z telefonami do sklepu meblowego. Następnie od 14:00 do 16:00 znów pracuje wyłącznie dla firmy produkującej komputerowe systemy. Woods twierdzi, że jest to możliwe do zrobienia, ponieważ zadania w sklepie detalicznym realizuje w trakcie obowiązków na etacie. Wykonuje pięć telefonów na godzinę, podczas których sprzedaje meble i kontroluje swoje godziny pracy w firmie programistycznej. Pomaga mu również to, że nie ma codziennych spotkań. Były momenty, kiedy jego podwójne zatrudnienie niemal wyszło na jaw. Gdy pracował na pół etatu w firmie analitycznej, zdarzało się, że musiał być na dwóch spotkaniach jednocześnie, z wyłączoną kamerą i mikrofonem, używając dwóch zestawów słuchawek. Pewnego razu jeden z szefów próbował się dodzwonić, gdy Woods prowadził właśnie rozmowę z kierownikiem w drugiej firmie. — Mogłem wyłgać się, że mam problemy techniczne z Zoomem. Gdybym pracował w biurze, nigdy w ogóle nie doszłoby do takiej sytuacji — mówi. Przełknij dumę — Ważne jest, by nie przywiązywać wagi do prestiżu w pracy dodatkowej. Ważniejsza jest równowaga między życiem zawodowym a prywatnym oraz między jedną pracą a drugą — dodaje. — Moja rada jest taka, by po prostu opracować harmonogram i się go trzymać, a także przełknąć dumę i brać te 15 dolarów za godzinę" — instruuje. Jedynym "żalem", jak miał do siebie w związku z wielką rezygnacją było to, że kierowała nim wyłącznie "chęć wyższych zarobków", gdy sam rzucił pracę w obecnej firmie programistycznej w 2020 r., by pracować dla JPMorgan. Ale po sześciu miesiącach został zwolniony i wrócił na stare miejsce, co według niego było "błogosławieństwem w przebraniu". — Niektóre firmy wiele od Ciebie oczekują i dobrze wyglądają na papierze. Zamiast rzucać pracę, którą lubisz, znajdź sobie drugą — radzi. Jego odczucia pokrywają się z doświadczeniem wielu pracowników, którzy w ciągu ostatniego roku odeszli z pracy w poszukiwaniu lepszego wynagrodzenia, by w końcu również porzucić i tamtą posadę. Woods szczerze wyznał, że jego praca w handlu detalicznym jest dla niego łatwa, ponieważ posiada zbyt wysokie kwalifikacje. — Mam za sobą 10 lat sprzedaży, więc mógłbym poszukać innego bardziej prestiżowego zajęcia, ale wiązałoby się to w większą ilością stresu — wskazuje. A dorabianie w charakterze sprzedawcy mebli nie wzbudza w nim żadnego napięcia. — To jak mecz dla LeBrona Jamesa z Los Angeles Lakers w szkolnym koledżu — trochę pracy, ale nie za dużo. Mnie udaje się to świetnie — podsumowuje. Autor: Jason Lalljee Tłumaczenie: Dorota Salus zTTYhr. 482 37 348 100 311 442 463 208 397

jak zarobic 10 tys